Zmiany w świecie energetyki są wymuszane nie tylko politycznie czy prawnie, globalizacja dosięga też europejską i światową energetykę. Polskie elektrownie, jak i cała branża jedynie stara się gonić nowe trendy i wyzwania, u nas rewolucja przebiega dosyć opornie. Niby coś robimy, ale daleko nam do standardów.

Polska energetyka boryka się z innymi problemami. Niskie budżety, zmiany polityczne, niepewnie prawo wszystko to odbija się na odbiorcy, który ponosi koszty, ale nie dostaje zbyt wiele w zamian. Przykładem może być poniższy obrazek. Według portalu eluban.pl mieszkaniec przysłał do redakcji zdj. Okazuje się, że energetyka a dokładniej Operator Sieci Dystrybucyjnej  korzysta z dobrodziejstw roku 1958. Opaski zostały wymyślone przez firmę Thomas & Betts i były wykorzystywane do układania przewodów w samolotach. Okazuje się, że w Polski inżynier energetyk stawia na to aby szybko i tanio załatwić sprawę, co nie oznacza, że będzie ładnie i na dłuższą metę bezpiecznie.

Wiemy przecież, że cena 1 kWh brutto uwzględnia nie tylko podatek akcyzowy czy VAT. Rachunek za energię elektryczną ukrywa średnio w 50% inne opłaty związane z dystrybucją, utrzymaniem sieci i Cała polska składa się na energetykę, są to małe pieniądze a jak wiadomo opłata przejściowa, która miała zostać wyeliminowana od 2017 wzrosła. Zatem sieć energetyczna powinna być w nienagannym stanie, a dobro i bezpieczeństwo klienta powinno być na pierwszym miejscu.

Przykłady bubli energetycznych można mnożyć. Jednym z nich jest ustawianie słupów gdzie popadnie. Prawdą, jest, że jeszcze 80 lat temu, nie było tylu osiedli, urbanizacja wypiera rolnictwo. Pola uprawne zagospodarowane są na działki budowlane. Tam gdzie kiedyś było pole z słupami energetycznymi teraz są osiedla. Dystrybutorzy nic z tym nie robią, pozostawiają taki stan rzeczy jaki jest  z przed 80 lat. Zbyt duże nakłady za tym stoją aby przesunąć słup ze środka czyjegoś podwórka. Pozostaje też pytanie kto wydał pozwolenie na budowę w tak bliskiej odległości od słupa wysokiego napięcia? Nie od dziś wiadomo, że ciągnące się linie mają zły wpływ na urządzenia i na nas samych.

Z odszkodowaniami za linie energetyczne nie jest lepiej. Teoretycznie jeśli wisi nad mami linia o napięci 30kW to pas będzie miał szczerość 8 metrów i będzie się rozciągał na długość linii energetycznej przechodzącej przez naszą działkę, przyjmijmy 120 metrową. Zatem 8m x 120m = 960m² Ważna jest też droga dojazdowa do pasa energetycznego czy słupa energetycznego, jej szerokość zawsze wynosi 2,5m powiedzmy, że droga wynosi 10m (25) po zsumowaniu mamy grunty o powierzchni 985m² za jakie należy nam się odszkodowanie. Powstaje tylko pytanie co było szybciej linia czy nasz dom? Właściciel linii nie będzie chciał wypłacać odszkodowania, jeśli to on pierwszy ustawił słup na tym terenie, powoła się na przepisy o zasiedzeniu, na to, że lata temu właściciel wyraził na to zgodę. Być może odkopie nawet jakieś dokumenty z tamtego okresu, kiedy to w Polsce panował jeszcze inny ustrój prawny. O legalności stawiano słupów pisać można wiele, jedno jest pewne, batalia o odszkodowanie nie koniecznie może zakończyć się sukcesem.

Nie lepiej jest jeśli chcemy podłączyć działkę do prądu. Standardowo może czekać na prąd nawet 160 dni, ale są przypadki, że na prąd czekano pand rok. Prywatne dzienniki budowy prowadzone na bezpłatnych blogach zdejmują nam klapki z oczu.

Komplet dokumentów, (najczęściej akt notarialny) i plan zabudowy lub szkic sytuacyjny z narysowanym budynkiem to nie wszytko. Kłopot zaczyna się kiedy kabel będzie przebiegał przez inną działkę, musimy mieć zgodę jej właściciela (sąsiada lub urzędu miasta, czy gminy) to w przypadku przyłączy kablowych. Niektóre zakłady energetyczne zgodę sąsiadów uzyskują we własnym zakresie, inne wymagają jej dostarczenia. Na miejscu wypełniamy wniosek o wydanie warunków przyłączeniowych. We wniosku trzeba określić ile szacunkowo będziemy miesięcznie zużywać prądu podczas budowy (dla domu o powierzchni ok. 150 m² jest to wartość 10-14 kW). Za każdy kW wnosimy dodatkowa opłatę. Prace prowadzone są aż do momentu wydania przez OSD „Oświadczenia o gotowości instalacji przyłączanej.”  

W sferze rachunków nie jest lepiej. Tradycyjne liczniki są wypiera przez urządzenia zdalnego odczytu, a ta zmiana to koszt dla energetyki, bowiem to zakład energetyczny jest jej właścicielem. Pierwsza jako proces wymiany liczników rozpoczęła Energa, ale nie cały obszar działania został wyparzony w urządzenia nowego typu. Niektórzy odbiorcy ani nie mają nowych liczników ani nie odwiedza ich inkasent aby odczytać urządzenie pomiarowe. To co się dzieje w niektórych miejscowościach jest karygodne, rachunki za prąd przychodzą po 2 latach!

Zobacz :http://www.gloswielkopolski.pl/wiadomosci/wielkopolska/a/spolka-energa-spoznia-sie-z-rachunkami-za-prad,10597791/ oraz http://www.pomorska.pl/wiadomosci/torun/a/okragly-rok-bez-rachunkow-za-prad-i-potrzebnych-informacji,11751706/ Opiewają na kwoty bagatela 3 – 4 tysiące, co dla przeciętnej rodziny czy samotnie mieszkającego emeryta oznacza nic innego jak kredyt, a raczej pożyczkę w para banku. Nikt nie pomyślał, żeby zaproponować raty czy także 2 letni okres spłaty. Podrabianie rachunków za prąd, czy błędy w kalkulacjach, zawyżanie poboru to także coraz częstszy problem. Odbiorca nie może szukać pomocy u sprzedawcy czy dostawcy reklamacja nie jest rozpatrywana tak jak tego oczekuje, potrzeba interwencji mediów albo Powiatowego Rzecznika.